/cykl PROMOTOR - Karol Zienkiewicz LSF/
Fotografia nie przedstawia zastanej rzeczywistości. Wiemy to od samego jej początku. „Autoportret topielca” autorstwa Sir Bayard’a z 1839 roku wytycza nam kierunek poszukiwań znaczeń obrazów fotograficznych. Na pewno nie znajdziemy ich w samym obrazie. Podobnie bezcelowym jest analizowanie reprezentowanych przez nią skrawków rzeczywistości.
Prace Moniki Kucaby są powyższej tezy najlepszym przykładem. Artystka wykorzystuje na wskroś instrumentalnie medium fotograficzne do stworzenia całkowicie nowej, pozbawionej złudzeń podobieństwa do otaczającego świata, rzeczywistości. Pozornie proste zabiegi techniczne otwierają przed nami niezmierzoną ilość znaczeń i możliwych tropów interpretacyjnych. Ich uniwersalność poprowadzi każdego z odbiorców jej fotografii w zupełnie innych kierunkach. Wszystko zależy od indywidualnych uwarunkowań i doświadczeń. Twórczość Moniki Kucaby stanowi zatem świetną zachętę do rozpoczęcia wyprawy w głąb siebie. Polecam serdecznie taką podróż. Szczególnie jest ona nam potrzebna dziś. Nasz świat jest bowiem bardzo „szybki”. Co zabiera nam ta gonitwa? Pozostawię to pytanie otwarte.
Karol Zienkiewicz
SIEĆ POŁĄCZEŃ
Stworzyłam inwentaryzację życia, wzajemnych, często bardzo skomplikowanych relacji mojej rodziny. Skupiłam się na ludzkim ciele i emocjach. Było to punktem wyjścia do dalszych poszukiwań i analizy fotograficznej. Powstał cykl zdjęć ukazujący ludzkie ciało jako żywy ekran, na którym pojawiają się różnego rodzaju deformacje. Przeskalowane portrety, a także istotne dla mnie obiekty, przeniesione na ciało tworzą zupełnie nową, odrealnioną formę, burząc tym samym ich logiczne postrzeganie.
Wzajemne relacje, czasem pozornie niezależnych od siebie osób potrafią zostawić głębokie ślady w naszym umyśle, a nierzadko również na ciele. Często brakuje nam siły by postawić wyraźną granicę i powiedzieć „nie”, a sieć, w którą jesteśmy wplątani, odbiera nam zdolność samostanowienia. Emocje skupiają się w różnych częściach ciała, stacjonują w głowie, brzuchu, kumulują się z zadziwiającą siłą w kończynach. Ludzie, którzy pojawiają się w naszym życiu z różną częstotliwością, zostawiają mniej lub bardziej namacalne ślady swych odwiedzin. Jedni przepływają jedynie, są transparentni, zostawiają tylko delikatny rys. Inni są agresorami, zajmują każdy skrawek naszego ciała, wrastają w skórę, wczepiają się i kradną nam naszą wolność. Pozorna przypadkowość zaczyna mieć znaczenie i wyjaśnienie. Niezależne od siebie byty stają się w różnym stopniu uzależnione, uwięzione w każdym z portretowanych. Choroba, starość, lęk, wstyd, wszystko to przenika przez nasze umysły i ciała. Nasze słabości przyciągają tych pozornie silniejszych, tworząc wzajemną relację, jak w przypadku żywiciela i pasożyta. Tworzy się siatka połączeń, wzajemnych relacji, zaczynamy tracić samych siebie kawałek po kawałku.
Nasze ciało krzyczy i nie daje zgody na przemoc, w tym także psychiczną. I tylko my sami jesteśmy w stanie zawalczyć o siebie. Bywa tak, że przez lata nie widzimy, co się z nami dzieje, jak destrukcyjny wpływ mają nas inni ludzie. Dopiero kiedy nasze ciało zaczyna strajkować czujemy, że pora zawalczyć o siebie. Gdy cierpi dusza, cierpi całe ciało.
Według starych legend dusza
postrzegana była jako ryba. Woda oczyszcza i daje poczucie wyzwolenia,
bezpieczeństwa. Jest zapowiedzią lepszego jutra, przejściem do innego, lepszego
świata. Każdy z nas może przejść etap odrodzenia jeśli tylko uwierzy
w siebie.
Monika Kucaba
prace:
wernisaż:
foto: Konrad Rządowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz