autor zdjęć : nieznany
pomysłodawca wystawy: Alicja Sobczyńska
odbitki pozytywowe z negatywów: Piotr Perczyński
/organizacja : Jakub Wydrzyński/
(...) Tak więc stałem się wędrowcem po nieskończonych ugorach zapomnienia i niebytu rozświetlanych światłem zniszczonych fotografii. Losy ludzi zatrzymanych w obrazie fotograficznym i przywołanie fotograficznej pamięci stanowi dla mnie rodzaj modlitwy i westchnienia.
Zawsze patrząc w głąb fotografii staram się dostrzec tajemnicę tamtego bytu, jego radości i smutku, a nade wszystko nieodgadnione losy ludzkie.
Jerzy Lewczyński - fotograf, twórca koncepcji "archeologia fotografii"
Prezentowane na wystawie fotografie znalazłam na śmietniku w drewnianej skrzynce, wyrzucone, wraz z innymi szpargałami - listami, starymi kwitami, guziczkami... Nie były tak piękne, jak teraz. Miały postać zniszczonych, spleśniałych negatywów 6x9 cm, którym dopiero pasja i cierpliwość Piotra Perczyńskiego nadała obecny piękny i czytelny kształt.
Ale o tym Piotr pisze sam. Ja chciałam poruszyć inną, bardzo ważną kwestię. Mianowicie: czy mamay prawo "ratować" to, co ktoś wyrzucił uznając za niepotrzebne? Co więcej - czy mamy prawo - po przywróceniu do życia - prezentować w formie wystawy? Ja myślę, że nie tylko mamy prawo, ale wręcz obowiązek. Te fotografie dzieli dystans 60 lat. To kawał historii.
Spójrzmy na to inaczej. Gdyby ktoś w latach 60. XX wieku znalazł takie negatywy, to przedstawiałyby one (biorąc ten sam upływ 60 lat) fotografie z końca XIX i początku XX wieku!
Myślę, że w tym przypadku nikt nie zastanawiałby się nad tym, czy ma prawo.
Tak więc myślę, że i te prezetnowane dzisiaj fotografie mogą być - z całą pewnością - traktowane jako mała cząstka naszej historii.
Alicja Sobczyńska
ktokolwiek wie... ktokolwiek zna...
Pretekstem do wystawy stało się kilkadziesiąt negatywów znalezionych przez Alicję i ocalonych od całkowitej zagłady gdzieś na wysypisku śmieci. Nie znamy nazwiska fotografa, nie wiemy kim są fotografowane osoby, z jakiego terenu pochodzą. Negatywy formatu 6x9 cm wykonane na błonach zwojowych bez oznaczeń markowych. Są w większości bardzo zniszczone. Zdjęcia zostały wykonane prawdopodobnie we wczesnych latach powojennych.
Sam negatyw pozostaje jeszcze tajemnicą. Odwrócenie tonalne nie pozwala rozpoznać rysów twarzy. Dopiero odbitka pozytywowa ujawnia w pełni postacie i ich role w tym teatrze fotografii, pozwala spojrzeć w oczy ludziom z minionego czasu.
Oto fotografia wiejskiej rodziny... Nie mamy wątpliwości. Kto jest aktualnie głową tej wielopokoleniowejgrupy. Siedzi w pozie hieratycznej, jak władca, boso, obok żona ubrana odświętnie. Młode pokolenie chciało mieć osobne zdjęcie. Ładna kobieta gestem dłoni poprawia akurat włosy.
Trzymająca się za ręce para zakochanych w stylowych strojach, uchwycona w pośpiechu na ulicy. Fotograf nie ustawił precyzyjnie ostrości. Młodzi fotografują się chętnie z rowerem czy motocyklem. Dwaj wiejscy muzykanci pozują do zdjęcia z instrumentami. Małe dziewczynki stają przed aparatem z wyraźną tremą.
Te zdjęcia pobudzają naszą wyobraźnię. Taka jest fotografia. Z pewnością wiele osób przedstawionych na zdjęciach już nie żyje. Identyfikatory osobowe trafiły na śmietnik. Życiorysy zamknięte, indywidualne programy zrealizowane, można skasować. A jednak.... Alicji został powierzony swoisty depozyt, którym postanowiła się podzielić z nami. Bardzo możliwe, że któraś z fotografowanych osób żyje do dziś.
Ktokolwiek wie... ktokolwiek zna...
Piotr Perczyński
Wystawa Ktokolwiek wie... ktokolwiek zna... została wypożyczona Galerii ACK na potrzeby realizacji cyklu ARTEFAKTY i jest do obejrzenia do dnia 19.04.2010 r.
prace
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz